Od Shadowa



Był pochmurny dzień.Wciąż uciekałem przed czarnymi wilkami, które osądzały mnie o kradzież diamentu czarnego zamku.Byłem już u końca wytrzymałości,wydawało mi się,że zaraz padnę ze zmęczenia.Gdy odchyliłem lekko gęste krzaki zauważyłem piękną wilczycę przy mieniącym się wodospadzie.Podszedłem ledwo do wody.
-hej-delikatnie się uśmiechnąłem-agh....-złapałem się za ranę na łapce-mógłbym się gdzieś tu schować?Bardzo proszę....-spojrzałem błagalnie
Wilczyca podeszła do mnie,jednak po  chwili straciłem przytomność.Obudziłem się w obcej jaskini,jeszcze nie wyraźnie widziałem.
-aj...gdzie jestem-złapałem się za głowę,byłem cały w opatrunkach
Gdy już lepiej widziałem zauważyłem obok tą samą białą wilczyce.
-spokojnie tamte wilki poszły-uśmiechnęła się cudownie
-dziękuję Ci i to bardzo,mogę się jakość odwdzięczyć?
-nie musisz-znów się uśmiechnęła-to drobnostka,heh a nawet przyjemność
-za dobra jesteś dla mnie-odwzajemniłem uśmiech
-hm...a może chcesz dołączyć do watahy księżyca?
-hehe oczywiście
-ale musisz trochę jeszcze poleżeć tu,masz dosyć wielkie rany,ale jak tylko wyzdrowiejesz zaprowadzę Cię do Alfy
-dobrze
Przez kilka dni zajmowała się mną.W końcu znów mogłem normalnie chodzić.Od razu poznałem parę alfa i ich towarzyszy.Wszyscy mieli smoki,tylko ja feniksa,ale nie przeszkadzało mi to.Mam nadzieję,że uda mi się w tej watasze z innymi zaprzyjaźnić,a nawet zdobyć miłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz